niedziela, 20 października 2013

Rozdział Dwunasty - Sayuri.



     Moje oczy zaczęły z paniką przeskakiwać z twarzy na twarz. Nadal stałyśmy w piwnicy. Nadal, tak samo przerażone. Żadna z nas nie rozumiała, dlaczego YN uwziął się właśnie na nas... Do tego we wszystko był teraz zamieszany James. Szaleństwo.
- Chodźmy stąd... - burknęła Alice, ruszając po schodach w górę.
     Wszystkie wyszłyśmy za nią sznurkiem. James szedł ostatni. Po chwili znaleźliśmy się przed chatą. Ruszyliśmy w stronę internatu. Nikt nic nie mówił.
     W mojej głowie kłębiły się nieokrzesane myśli. "(..)wybrane, najbrudniejsze z was...". Dlaczego? Dlaczego my? Przecież to mógł być każdy. Co wie o nas YN, o czym nie ma pojęcia nikt inny w szkole? Nie wiem, ale niestety wszyscy niedługo się o tym przekonamy...
     Dotarliśmy pod tylne drzwi internatu. Najpierw James sprawdził teren i po chwili skradaliśmy się korytarzem, a następnie schodami. Na szczęście bez szwanku udało nam się dotrzeć na nasze piętro.
- Domyślam się, że tak jak ja, żadna z Was nie będzie w stanie zasnąć...? - powiedziała Dominique, patrząc na nas ze zrozumieniem.
     Zgodnie pokiwałyśmy głowami i skierowałyśmy się za brunetką do pokoju jej i Alice. Dziewczyny otworzyły kluczem drzwi i weszłyśmy do środka, zamykając drzwi przed nosem James'a. Po chwili Alice wyszła z pokoju.
     Przysiadłam na jednym z łóżek i przyciągnęłam kolana pod brodę. Utkwiłam spojrzenie w nieruchomym punkcie przede mną. Poczułam, jak ktoś przysiada obok mnie i kładzie głowę na moim ramieniu. Zerknęłam na dziewczynę i od razu rozpoznałam brązową czuprynę Mariny. Dalej siedziała po turecku Sophie chowając się w swoich dłoniach.
- Co teraz będzie? - zapytała Marie, mówiąc przed siebie.
- Trzeba spodziewać się najgorszego... - szepnęłam.
     W tej samej chwili do pokoju wkroczyła Alice z takim samym humorem jaki miała każda z nas. Przysiadła obok Dominique spoglądając na nią smutno, po czym to samo spojrzenie utkwiła we mnie, Marinie i Sophie.
- Zdajecie sobie sprawę, że dopiero teraz YN będzie wyciągał nasze prawdziwe sekrety na wierzch, prawda...? - bardziej stwierdziła niż zapytała Alice.
     Wszystkie zgodnie pokiwałyśmy głowami ze smętnymi minami i strachem w oczach.
- Ja już wcale nie wątpię w jego "śledcze" zdolności, więc lepiej starać się, żeby jak najmniej było po nas widać, że wiemy kim są te.... najbrudniejsze... - powiedziała brunetka wahając się przy ostatnim słowie.
- Zdecydowanie - powiedziała Dominique kierując wzrok na każdą z nas po kolei.
    Znowu zaległa cisza, a każda z nas pogrążyła się w swoich najgorszych wyobrażeniach, co do tego, co szykuje Koszmar.
- Domyślacie się jaki wasz sekret może wyciągnąć ten/ta YN...? - zapytałam cicho przelotnie patrząc na Alice i Dominique.
- Yyy.. chyba tak - szepnęła Domi i odetchnęła smutno.
- Ja też... - stwierdziła Sophie nadal chowając twarz w dłoniach.
   Na pewno wszystkie byłyśmy świadome tego, że YN nie zamierza być dla nas łaskawy. Cokolwiek o nas znajdzie, ogłosi to w najobrzydliwszy sposób.

♣.♣.♣

   Obudziłam się nagle w jakimś obcym pokoju. Dopiero po kilku chwilach zorientowałam się, że jestem u Alice i Dominique, które teraz spały na przeciwnym łóżku. Obok mnie w półleżącej pozycji znajdowały się Sophie i Marina. 
   Spojrzałam na widok za oknem. Była gęsta mgła i było już w miarę jasno. Wyciągnęłam telefon z kieszonki i zerknęłam na ekran. 5:21. Schowałam telefon i powoli podniosłam się z tapczanu, tak żeby nikogo nie obudzić. Wymknęłam się na palcach z pomieszczenia i cichutko zamknęłam drzwi. 
   Po chwili otwierałam już drzwi do swojego pokoju. Wkroczyłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do szafy i sięgnęłam po gitarę, która znajdowała się w szparze między meblem a ścianą. Na szybko poprawiłam włosy i sięgając po drodze po jesionkę wyszłam z pokoju. Po cichu zeszłam schodami, na parter i przemknęłam do tylnych drzwi, tak aby nie zobaczył mnie stróż. 
   Jak tylko wszyłam uderzyło we mnie chłodne powietrze, a mgła zaczęła zostawiać na moich włosach małe kropelki wody. Uśmiechnęłam się momentalnie, bo uwielbiam taką pogodę. Ruszyłam pewnym krokiem w stronę parku otoczona jedynie dźwiękami moich kroków oraz budzącego się do życia świata. Oświetlały mnie przebijające się przez mgłę delikatne promienie słoneczne.
   Szłam wolno parkową ścieżką. Nagle zobaczyłam w dali wbiegającego przez bramę nauczyciela od hiszpańskiego. Trochę mnie to zdziwiło, ale przecież jakoś musi utrzymywać formę, która jest naprawdę dobra.
   Pogrążyłam się znowu w myślach. Po kilku minutach doszłam do swojego ulubionego miejsca w parku. Przysiadłam na barierce niedużego, drewnianego mostka i wyjęłam gitarę z pokrowca. Jestem w miarę daleko od internatu, więc myślę, że nikt nie usłyszy. Wzięłam kostkę do ręki i kładąc gitarę na prawym kolanie zagrałam najłatwiejszą melodyjkę na akord C. Po chwili spod moich palców rozbrzmiała piosenka "Wonderwall" Oasis i akustyczna wersja "Counting Stars" OneRepublic.
   Uśmiechnęłam się do siebie i odłożyłam na chwilę gitarę. Rozejrzałam się, a moje spojrzenie natrafiło na jakąś rudą czuprynę. Dziewczyna siedziała niedaleko mnie na ławce i czytała książkę.
Czyli nie tylko ja jestem rannym ptaszkiem...
   Spakowałam gitarę i ruszyłam z powrotem do internatu. Mijając ławkę rudej usłyszałam:
- Ładnie grasz.
- Dzięki - odpowiedziałam zerkając przez ramię na dziewczynę.
   Szłam przed siebie pewnym krokiem, a myśli na temat YN zaczynały wstawać razem ze wznoszącym się co raz wyżej słońcem...

♣.♣.♣

   Wzięłam czysty mundurek z szafy i razem z nim weszłam do łazienki. Szybko się umyłam i założyłam mundurek. Włosy, jak zwykle uczesałam w koka i wyszłam z pomieszczenia. Sięgnęłam po telefon leżący na mojej szafce nocnej i zerknęłam na jego ekran. 8:30. Spakowałam szybko książki, które wczoraj wzięłam z szafki do pokoju. Marina obudziła się dopiero jakieś dziesięć minut temu i teraz rzuciła się biegiem do łazienki. Powiedziałam tylko, żeby się trochę pospieszyła, a ta wkurzona tylko się na mnie wydarła i po chwili wybiegła z łazienki gotowa do wyjścia. Wzięła jeszcze torbę i wyszłyśmy z pokoju. W szybkim tempie skierowałyśmy się do szkoły. Na miejscu byłyśmy 5 minut przed dzwonkiem. 
   Wyciągnęłam szybko z szafki książki od historii i skierowałam się do sali historycznej. Weszłam do niej równo z dzwonkiem. Dosiadłam się do Denise, z którą zawsze siedzę na tym przedmiocie. Czasami jest denerwująca, ale ogólnie znośna. Jej rodzice chcą, żeby została prawnikiem, a ona raczej nie ma nic przeciwko. Wzorowa córeczka.
   Po chwili do sali weszła profesor Mirga. Ubrana była tym razem w niebiesko-różowe szaty, a jej mina jak zwykle była kamienna i jakby nieobecna.
  Na sali zaległa cisza, tylko gdzie nie gdzie słuchać było jeszcze chichoty. 
- Dzisiaj zaczniemy omawiać okres średniowiecza w Anglii. Zapiszcie temat - powiedziała patrząc prawie na każdego z osobna.
  Otworzyłam podręcznik na odpowiednim temacie i przepisałam go do zeszytu. 
  Profesor zaczęła omawiać lekcję, a ja pogrążyłam się w myślach. Utkwiłam wzrok w tablicy, co raz zerkając na historyczkę. Już tak miałam, że nigdy nie potrafiłam skupić się na zajęciach z historii, ale mimo wszystko słuchałam tego, co mówi nauczyciel. Po prostu nie była aktywna. 
  ....
  Po dzwonku spakowałam książki i wyszłam z sali. Nawet nie zauważyłam, jak na kogoś wpadłam.
- Przepraszam - bąknęłam i podnosząc wzrok ujrzałam Ryuu.
- Cześć - uśmiechnął się.
- Hej - przywitałam się i ruszyłam dalej korytarzem.
  Jak się spodziewałam brunet po chwili do mnie dołączył. Chciałam z nim pogadać w ciszy, więc skierowałam się na dziedziniec i przysiadłam na jednej z ławek.
- Co jest? - zapytał Ryuu, przysiadając obok mnie. 
- Mam podły humor... Wszystko przez tego YN - jęknęłam i oparłam głowę o mur szkoły. 
- Nie martw się. Teraz kłopoty ma tylko ta piątka dziewczyn, o której pisał YN... - brunet próbował mnie nieudolnie pocieszyć.
   Zdecydowanie nie był domyślny.
On musi wiedzieć...! Ale... nie, nie dowie się ode mnie. Boję się mu powiedzieć...
- Masz rację.. dzięki - uśmiechnęłam się do Ryuu, a ten odwzajemnił mój gest.
- Chodźmy stąd - powiedział i objął mnie ramieniem.
  Wstaliśmy z ławki i wróciliśmy na szkolny hol.


   __________________

Ehh... znowu ja przedłużam, a na dodatek dodaję coś tak słabego.... ;__;
Przepraszam was mocno, ale chyba się już trochę wypaliłam w tej historii ;oo
Postaram się poprawić :)))
Mam nadzieję, że nie jest gorzej niż źle xP

Pozdrawiam mocno
~Wasza Eveline. ^^

2 komentarze:

  1. To nie jest słabe!
    Bardzo fajny rozdział. Za bardzo się w nim nic nie dzieje, ale i takie są potrzebne :)
    Łatwo i przyjemnie się czyta :)
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej...
      A więc, zapomniałam, że u was komentuje z mojego "oficjalnego" konta...
      Jakby co to Julia Kk to ja xD

      xxPaula :))))))

      Usuń