sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział Siódmy - Marina.

Sayuri już śpi, pewnie jak cała szkoła, no prawie cała... tylko ja i mój zryty mózg nigdy nie możemy zasnąć. 
Kiedy spojrzałam na zegarek była już 02.00 w nocy i wtedy dopiero zaczęły kleić mi się oczy. 
 No i oczywiście co się stało? Znowu miałam jakiś sen, który mnie przeraża. 
  ~ Szłam ulicą, kiedy patrzyłam na swój cień wiedziałam że ktoś za mną idzie. Ktoś mnie śledził. Obok mnie przechodziły moje wystraszone koleżanki, które jakoś tak dziwnie się na mnie patrzyły, jakbym była duchem. Nagle poczułam kucie w gardle i usłyszałam krzyk "Wstawaj! Obudź się! Już rano!".
Otworzyłam oczy i ujrzałam nachyloną nade mną współlokatorkę.Nawet nie chciałam wiedzieć co by mi się śniło dalej gdyby Say mnie nie obudziła. 
- No nareszcie wstałaś, myślałam że cie już nie obudzę. - powiedziała radośnie. - Coś nie tak? - spojrzała na moją minę. 
- Hej, nie nic. Wszystko jest jak w najlepszym porządku. - powiedziałam, wchodząc do łazienki. 
Wiedziałam że jej i tak nie oszukam, prędzej czy później się domyśli. Powiem jej, ale może jakoś potem, chociaż może  - nie potrzebnie będę ją martwić. 
Założyłam swoje ulubione czarne rurki i szarą bluzę. Szybko się umyłam i jak najszybciej mogłam wyszłam z pokoju. 

 ***
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Kiedy widziałam jak wszyscy szczęśliwie siadają w ławkach, pomyślałam że to był tylko durny sen, więc nie będę się tym dzisiaj przejmować - mam inne powody do tego, takie jak na przykład projekt z Thomasem. Wrrr... Nie zniosę tego.. a to się przecież powtarza i to codziennie. 
Oczywiście jak to ja.. szłam zamyślona i wpadłam na ... no właśnie nie wiem jak ona się nazywa.
 - O, Sorka! A my się chyba jeszcze nie znamy.
- A no chyba jeszcze nie. Alice. - uśmiechnęła się szatynka. 
- Marina. 
Miałam nadzieje że ta lekcja będzie trwała jak najdłużej, nie chciałam spotkać się z Lawchem.
Nie ważne, teraz muszę namalować jakąś gruszkę czy coś... bo inaczej Macralen będzie mi kazał wszystko robić odnowa.  Lubię Plastykę i nauczyciela też, ale czasami naprawdę przesadza, bo przecież nikt nie może popełnić żadnego błędu i musi narysować jakąś cholerną tackę owoców. 
Zadzwonił dzwonek. Nie proszę tylko nie to. 

Odwróciłam się i już widziałam jak brunet idzie w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech. 
- Cześć Kicia. - wyszczerzył zęby. 
- Mówię ci już z setny raz żebyś nie nazywał mnie kicią! Kicia to ty se możesz mówić do kota, albo do swojej dziewczyny... której nigdy nie będziesz miał bo jesteś zbyt chamski. - odgryzłam się. 
- Nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie, a tak właściwie to skąd wiesz że już nie mam dziewczyny? 
- Uważaj żeby ci coś innego nie pękło, a jeśli swojego psa nazywasz dziewczyną to chce zobaczyć jak się całujecie. 
- Wygrałaś, możemy już iść do któregoś pokoju żeby robić ten projekt i już więcej się do siebie nie odezwać? 
- Jestem całkowicie za! Możemy iść do mnie, Sayuri ma teraz jakąś lekcje z tego co wiem. - nie wiem czemu ale wydawało mi się że nagle jakoś posmutniał, nigdy go jeszcze nie widziałam bez uśmiechu na tej swojej wrednej twarzy.
- Spoko. Czekamy na coś? Chodźmy już. 
- Tak... Chodźmy. 

Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na moim łóżku. 
- To co robimy? - spytał. 
- Chciałabym zrobić coś oryginalnego... może coś a'la Zmierzch? 
- Jaką masz grupę krwi? - uśmiechnął się. 
- Nie żartuj, tylko serio musimy coś zrobić.. nie mamy nic, a czas leci. 
- Tsaa... Wampir zakochany w normalnej dziewczynie, ona go kocha on ją, a wszystko kończy się śmierciom chłopaka. - parsknął śmiechem. 
- Nie robisz pewnie tego celowo, ale wymyśliłeś coś naprawdę dobrego. - nie mam pojęcia czemu ale spojrzałam w jego brązowe oczy.. szybko jednak wyszłam z transu, przypomniało mi się że mam chyba jeszcze jednego energy drinka w torbie. Musiałam, wiem że to nałóg ale ja bez tego zasnę. I ten dźwięk otwierania puszki. Mmm. 
- Trujesz się, twoja wątroba też nie jest wieczna. - spojrzał się na mnie jakbym mu frytki obiecała. 
- Ja ci niczego nie zabraniam więc ty też mi nie zabraniaj. 
- Nie przeszkadzam wam gołąbeczki, ja tylko na chwile po zeszyt. - Say wpadła do pokoju. 
- Właściwie to ja już idę za 10 minut mam lekcje
- To pa. - powiedziałam odwracając od niego wzrok.
 Przyjaciółka patrzyła się na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Oczy aż jej świeciły, wiedziałam że zaraz się o coś zapyta. No.. i nie myliłam się, tylko nie wiedziałam że to będzie coś tak absurdalnego.
- Widzę że od rana dużo się zmieniło, jakoś tak rozweselałaś po spotkaniu z Thomasem.
- Daj spokój, ja go nawet nie lubię on mnie zresztą też, a po za tym po tym głupim projekcie już się pewnie do siebie nie odezwiemy.
- To dobrze czy źle? - powiedziała jeszcze bardziej podekscytowana.
- Jasne że dobrze!
- Oj nie wiem, nie wiem.
- Nie miałaś iść czasem na jakąś lekcje?
- Ale pamiętaj... kto się czubi ten się lubi. - zamknęła za sobą drzwi.
Uśmiechnęłam się do siebie, wyrzuciłam puszkę do kosza i poszłam na lekcje włoskiego.
- Dzień-dobry i przepraszam za swoje spóźnienie.  - weszłam do klasy lekko spóźniona.
- Buon giorno, sedersi al suo posto. - powiedziała pani Chceck
-Naturalmente. - siadłam w 3 ławce. 
-Oggi parleremo della città italiana...... W tle moich myśli słyszałam nauczycielkę. Przestałam myśleć o tym śnie , to teraz zaczęłam rozkminiać o co chodziło Sayuri, kiedy powiedziała ,,Kto się czubi ten się lubi". 
Przecież to jest bezsensu... no ale... sama nie wiedziałam co myśleć, nagle zobaczyłam przed sobą nauczycielkę języka. - Non ti disturbo?
-Co.... no. - już chciałam powiedzieć così. 
No bo ile można się uczyć o tym samym... Do końca lekcji zostało 6 minut, w mojej głowie zaczęło się odliczanie. Yeeey Dzwonek! 
Nie ma to jak stać przy drzwiach i nagle oberwać w głowę. Nerwy mi puściły. Ta szkoła powinna się nazywać King Arthur's dla debili. A kto mnie walnął w głowę? Nasz kochany przewodniczący samorządu James Price.
- Uważaj może trochę co?! - zaczęłam wrzeszczeć jakby mi ktoś dosypał czegoś do napoju. 
- A może ty uważaj gdzie stoisz? - powiedział trochę ciszej i może ma racje, ale i tak będę na niego wkurzona przez dwa dni. 
- Dobra nie ważne, nara. - No, jestem ciekawa co mnie jeszcze dzisiaj czeka, czy może być jeszcze gorzej?

_________________________________________________________________
Pisałam podczas głupawki, ale mam nadzieje że nie będzie aż tak źle xd 
Życzę dziewczynom weny . ;)
Pozdrawiam Rexi <3 






2 komentarze:

  1. "Spojrzał się na mnie jakbym mu frytki obiecała." - kupiłaś mnie tym zdaniem xD
    Rozdział trochę krótki. W sumie nic tu się nie dzieje, ale czyta się dobrze :)
    Lubię takie sarkastyczne postacie xD
    Dziękuje Cupcake za pomoc z rozkminieniem postaci xD
    No i był James! Lubie Jamesa... ;)
    Znasz włoski? Wow! Zazdroszczę! :)
    Czekam na następny rozdział!

    xxPaula

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze że ci się podoba.. a włoski znam tak średnio bardziej francuski xd
    A że rozdział krótki to taka moja charakterystyczna cecha XD
    Buziaki Rexi <3

    OdpowiedzUsuń